wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 2- Asia

Muzyka-Klik

Jestem w drodze do centrum handlowego, umówiłam się tam z Michałem na małe zakupy, nagle dostałam SMS. To od Michała. "możemy przełożyć wspólne zakupy?" Odpisałam " dlaczego? Coś się stało?". Minęło parę minut, ale w końcu odpisał "Nie, nic się nie stało, ale muszę mamie pomóc, ale może spotkamy się potem?", "pewnie" odpisałam.
-I co ja teraz zrobię?- pomyślałam.
-E tam... Sama kupię sobie parę ciuszków i jak pójdę do Michała to go zaskoczę.- dodała w myślach.
Minęły 2 godziny, obeszłam wszystkie sklepy w centrum i ani jednego ciuchu! Miałam już wychodzić, ale przy samym wyjściu zauważyłam sklep z sukienkami. Na manekinie wisiała piękna fioletowa sukienka, weszłam i przymierzyłam ją. Leżała idealnie. Nawet jej nie ściągałam tylko poszłam do kasy, zapłaciłam i poprosiłam kasjerkę, żeby odcięła metkę. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Michała.
-Tak?- powiedział chłopak.
-No hej, zrobiłam sobie zakupy.- powiedziałam.
-To świetnie! Co kupiłaś?- zapytał.
-A to niespodzianka.- oznajmiłam.
-Uuu.. Lubie niespodzianki.- powiedział.
-To co wpadniesz do mnie dzisiaj?- dodał.
-Chętnie.
-To może o 21?- zapytał.
-Ok.
-Czekam i nie mogę się doczekać, aż Cię zobaczę w nowym stroju.- powiedział.
-Pa.- powiedziałam i rozłączyłam się.
Spojrzałam na godzinę, wskazywała 17:03, więc poszłam na długi spacer.
Po drodze spotkałam koleżanki z podstawówki, ale nie rozmawiałam z nimi. Jest 20:47. Przeszłam cały park i tak zleciał mi ten czas i nie patrzałam na godzinę.
-Kurczę... za 10 minut muszę być u Michała...- powiedziałam sama do siebie.
-A pójdę tym laskiem...- dodałam.
Las był strasznie gęsty i na taką późną godzinę było tak ciemno, że nie było nic widać. Po paru minutach dreptania w ciemnościach za plecami ujrzałam światła samochodu. Widziałam, że wjechał na chodnik i pędził w moją stronę. Zignorowałam to. Stanęłam myśląc, że się zatrzyma. Serce zaczęło mi bić co raz mocniej. Auto zatrzymało się, szybka została opuszczona i nagle poczułam zimną dłoń trzymającą moją rękę. Wyrwałam się, zaczęłam biec. Auto ruszyło za mną, ale skręciłam w las. Słyszałam jak ten mężczyzna wysiadł z auta i biegł za mną. Z trudem unikałam drzew, nagle straciłam grunt pod nogami. Turlałam się na dół i zatrzymałam się na drzewie. Straciłam przytomność. Ocknęłam się, czułam, że strasznie boli mnie noga. Zobaczyłam, że leżę na drodze z całą nogą zakrwawioną. Było mi strasznie słabo, nagle nade mną nachylił się ten mężczyzna, miał na sobie ciemne ubranie oraz kaptur na głowie. Po jego ujrzeniu ponownie zemdlałam. Minęło pare godzin, w końcu się ocknęłam. Leżałam na niewygodnym łóżku, w małym zaniedbanym pomieszczeniu. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi, które znajdowały się naprzeciwko mnie. Ciężko było mi się poruszać, ponieważ nogę miałam owiniętą w bandaż, który był już przesiąknięty moją krwią. Otworzyłam drzwi, słyszałam jakieś głosy, więc skierowałam się za nimi. Szłam kulejąc wąskim korytarzem, minęłam parę drzwi na których były napisy tylko "410" pomyślałam jak on się może nie mylić. Głosy były co raz głośniejsze. Weszłam do tego pomieszczenia i schowałam się za skrzyniami i uważnie słuchałam, po paru sekundach wychyliłam się i ujrzałam grupę chłopaków wszyscy nie mieli koszulek, ale za to jakieś dziwne maski ,które były przyczepione do ich czarnych, potarganych spodni. Rozległ się huk, ponieważ przez przypadek strąciłam pudło, które leżało na skrzyniach. Nikt nie zareagował, tylko jeden się obrócił, wtedy ujrzałam na jego klatce tatuaż "410" ten sam, który był na wszystkich drzwiach. Serce znów zaczęło mi walić jak szalone. Chłopak odwrócił się i dalej mówił z resztą. Nie rozumiałam ich, ponieważ mówili w inny języku. Stali w kole, na podłodzę mieli narysowane jakimś proszkiem dziwny wzór, który został podpalony. Jeden z nich odszedł z mojego pola widzenia, czułam jak ręce mi się trzęsą. Poczułam lekką ulgę jak dostrzegłam mężczyznę, miał coś w ręce. Zaniepokoiłam się, ponieważ miał zakrwawioną fioletową szmatkę, która mi coś przypominała. Zorientowałam się, że ta szmatka to z mojej sukienki. Mężczyzna wrzucił ją do ognia krzycząc " Dimitte nobis Deus", przypominało mi to jakby jakieś rutuały czy coś takiego, także widziałam, że wszyscy chwycili noże i rozcieli sobie dłonie, a krew kapała na ogień, który był na na samym środku. Po chwili wstałam i zaczełąm uciekać.

 Niestety uderzyłam o coś metalowego I wszystko poleciało, a potem zaczeli mnie gonić. Biegłam jak najszybciej, ale nagle ktoś mnie złapał i przycisnął jakąś szmatke do mojej buzi. Chciałam sie wyrwać, ale nie mogłam zaczęłam zasypiać. Widziałam tylko jak tamci stanęli, a chwile przed zaśnięciem usłyszałam znajomy głos, ale nie wiedziałam skąd go znam.
Ocknęłam się, byłam oszołomiona, czułam się jakbym wzięła nie wiadomo ile "ziółek".  Minęło parę sekund zanim całkowicie doszłam do Siebie. Byłam przywiązana do krzesła, ręce miałam związane grubą liną z tyłu o oparcie, a nogi związane przy kostkach. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam, ponieważ miałam dużą taśmę na ustach. Przebierałam oczami z lewej na prawą stronę, nagle poczułam zimny chłód na szyi oraz mokrą rękę, która zjeżdżała w dół po mojej całej ręce. Kątem oka widziałam czerwony pasek, to była krew. On wysmarował mnie krwią po ręce i to w dodatku może jeszcze nie swoją tylko jakieś zwierzyny! Przed twarz wskoczył jeden z tego "chorego cyrku", miał czarną szmatę na głowie, więc nie widziałam jego twarzy, tylko jego niebieskie oczy. Jego źrenice były strasznie skurczone, może dlatego, że siedzą tu nie wiadomo ile czasu dziennie i w ogóle nie wychodzą. Ujrzałam naprzeciwko Siebie 7 chłopaków, wszyscy gapili się na mnie. Jeden z nich podszedł do mnie i udzerzył mnie w twarz tak mocno, że upadłam na podłogę wraz z krzesłem. Jeden z chłopaków podbiegł do mnie, chciał mnie podnieść, ale facet który mnie uderzył, który wyglądał na ich dowódcę odepchnął chłopaka i powiedział jakieś słowo to reszta go zaczęła kopać. Cała się trzęsłam ze strachu.
-Infusum!- krzyknął szef.
Nie wiedziałam co to znaczy, więc moje serce zaczęło bić co raz mocniej. Podnieśli mnie. W rękę poczułam bardzo duże ukłucie. Czułam, że krew spływa mi po ręce. Zrobiło mi sie strasznie gorąco, miałam zawroty w głowie i poczułam, że moje źrenice są mniejsze i chyba zmieniają barwę. 

To co mi wstrzyknęli, to musiał być jakiś płyn, ponieważ z oczu płynęły mi łzy jak z rzeki. Mój język stał się strasznie suchy, a ręce i nogi drętwiały.

Szef pstryknął palcami, a 4 chłopaków gdzieś pobiegło. Boję się co będzie dalej ze mną, co szykują tym razem na mnie...

___________________________________________________________________________
Nareszcie rozdział. Komentować!!! Chce wiedzieć ile osób to czyta :D Mam nadzieje że sie podoba :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz